Promocje

*******

Aiden W. Tozer

"Boży podbój"

Wstęp

Maria Anna Żółtowska

Kiedy żyjemy w zgodzie z Duchem Świętym?

 

Dodano: 28.1.2014.

 

Przedstawiamy Państwu lekturę „Boży podbój” Aidena W. Tozera, [Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 1997]. Może zastanawiać fakt, jak Duch Święty współpracuje z nami na codzień, gdy tylko Go o to poprosimy. Na przykład: Rozważając usłyszaną kwestię, zaczynamy ni stad ni zowąd na nią reagować z mieszanymi uczuciami. Wyczuwamy, iż wypowiedź mija się z Prawdą, której w życiu poszukujemy. Coś nam mówi w środku: zrewiduj to w sobie, jaka jest tego przyczyna, tej nie całkowitej zgodności na czyjąś wypowiedź? I wtedy prosimy Świętego Ducha, aby znalazł drogę do owej przyczyny niegodzenia się na półprawdy, które nam oferują inni. Prosimy Go, aby to On, sam Duch Święty, w tym konkretnym przypadku, przyszedł nam z pomocą. Pomógł odnaleźć drogę do Jego własnej Prawdy, czyli paradoksalnie Samego Siebie. I cierpliwie czekamy na Jego ingerencję w tej sprawie. 

 

Nagle, któregoś pięknego dnia, w którymś momencie, w swojej bibliotece szukamy dla własnego dziecka odpowiedniej książki, o którą nas prosiło, która pozwoliłaby mu pogłębić wiarę w Boga, może jakieś świadectwo ludzi? Wtedy nieoczekiwanie wpada nam w ręce coś, czego nie mieliśmy na uwadze mu zaproponować. Bo nawet zapomnieliśmy, że taką książkę posiadamy w swoich zbiorach. I to właśnie w takim momencie wpada nam w ręce, jakby prosiła o odkurzenie jej w naszej pamięci. Po chwili uświadamiamy sobie, że może ona być nie tylko dobrą na ten czas wskazówką dla naszego dziecka, ale również pomoże wyjaśnić usłyszaną dwa dni temu kwestię, z którą w 100 procentach nie mogliśmy się zgodzić.

 

Bowiem książka, która spada jakby „z nieba”, co ciekawe, nawet sama otworzyła się – jak się później okazało – na właściwej stronie, aż się prosi, by znajdujący się na niej fragment, przeczytać. Więc czytamy. I własnym oczom ani własnym myślom nie wierzymy, że są to akurat właściwe słowa, we właściwym momencie, skierowane właściwie do nas. Stanowią one doskonałą odpowiedź na zadane Duchowi Świętemu pytanie: skąd wziął się w nas brak akceptacji na usłyszaną kwestię? Okazuje się, że w ten, a nie inny, sposób zadziałał Duch Święty, by przyjść nam z pomocą. Odpowiedział na zadane Jemu pytanie. W takich chwilach chce się krzyknąć za papieżem Franciszkiem: Boże, jesteś. Czyż w tych i podobnych momentach życia można wątpić w Boga? W zdolności i moc Ducha Świętego oraz Jego sposoby przychodzenia nam z dobrą radą, jeśli o nią poprosimy, aby nas oświecił? W żadnym wypadku. Dla mnie jest to genialna metoda obcowania z Duchem Świętym na codzień i osobistej z Nim współpracy.

 

W związku z tym postanowiłam swym odkryciem podzielić się również z Państwem, może nawet nie tyle odkryciem, które stosuję od dziesięcioleci, choć nie bezustannie, i uważam, iż jest to niesamowita metoda, aby w swoim życiu nie popełniać po raz kolejny kardynalnych błędów, ale – aby podzielić się - przede wszystkim wiedzą o samym Duchu Świętym: Kim On tak naprawdę jest? Jak Go traktujemy w swoim życiu? Do czego nas sprowadza jedynie sama wiedza o Nim? - Stąd nasz pomysł na zaprezentowanie książki „Boży podbój” Aidena W. Tozera, w której odnajdziemy odpowiedzi na te i inne pytania. A jej treść, kto wie, może uznają i zadecydują już sami Państwo, warto wcielić we własne życie? Powodzenia! Owoce są tego wręcz nieprawdopodobne, kiedy żyjemy zgodnie z Duchem Świętym! Jeśli prawdziwie wstąpi w nas Duch, osobowość człowieka może pozostać niezmieniona. Jednak zło moralne będzie musiało się wtedy usunąć.

 

 Mamy rozum po to, by nim się posługiwać w odczytywaniu darów Bożych danych przez Ducha Świętego, zawsze współpracując z Nim, nie tylko od święta, lub - bo dziś mamy taki kaprys. Dzięki ich rozpoznania w sobie możemy doświadczać wielu niesamowitych przeżyć. Jeśli jednak wewnątrz nas są moralne przeszkody, spowodowane cielesnymi tylko potrzebami; przeszkody, którym oddaliśmy naczelne miejsce w naszym życiu, i to one nami rządzą, nie Duch, najczęściej wtedy zbaczamy z obranej słusznie raz drogi, i wtedy mamy taki efekt, jaki mamy. Nie ma więc co dziwić się ludziom, którzy idą jednak zgodnie z Duchem Świętym. I są tej drodze wierni, gdyż tylko wtedy czują się bezpieczni i mogą się w pełni realizować. Wtedy każde zło odchodzi od nich. Omija ich szerokim łukiem. Jeśli ktoś bez zdalnej wyobraźni odstępuje z tej drogi, to znajduje taki efekt swojego odstępstwa, jaki znajduje. Ma to, czego szuka. I wtedy może nawet już nigdy nie powrócić na drogę, którą zdradził. Potrzeba z jego strony wielkiej pracy i wejrzenia głęboko w siebie, w swoje serce i duszę, by poznał przyczyny tego odstępstwa poprzez uświadomienie sobie swoich błędów i ich naprawienie. Musi jednak sam ze sobą być szczery aż do bólu. Musi wyrzec się siebie „starego”, by pozwolić Bogu uczynić się „nowym” człowiekiem, czystym szlachetnym naczyniem, aby Bóg mógł przelać do niego Swojego Świętego Ducha. I Nim wypełnić je aż po brzegi.

 

 Z pewnością pomoże mu w tym Duch Święty, jeśli tylko Jego o to poprosi. Wtedy może jeszcze wszystko się zdarzyć. Wszystko. Jeżeli ten ktoś tego prawdziwie chce, by się zdarzyło. Jeżeli przeanalizuje w sobie stare mechanizmy, które go zwodzą i nakierowują z powrotem na ten sam „stary” tor myślenia i działania. Jeżeli nie odda tego, co w nim jest złe, Belzebubowi, a co dobre - Jezusowi. Albo wszystko Duchowi Świętemu, żeby z tym zrobił Sam porządek, co On będzie chciał, nie egoistyczny ograniczony ludzki umysł, zdolny tylko do selektywnego przeglądania i przyjmowania darów Ducha Świętego. Należałoby wtedy odebrać wolę swojemu egoistycznemu niskiemu „ego”, któremu przedtem dawał ktoś swoją moc, co w życiu takiego stawało się namiastką tego, co Bóg obiecał. Żeby przestał otrzymywać „to”, nad czym się tak może niejednokrotnie mozolił i zawiódł, albo wzruszał, gdy śpiewała Geppert „Zamiast”, może jednak powinien podjęć decyzję przejścia z takiego toru obrotu spraw na inny tor. By konsekwentnie i z odpowiedzialnością przyjąć Miłość otrzymaną od Ducha Świętego.

 

Na taką samą już myśl i propozycję, Belzebubi natychmiast zaczynają reagować, bo Duch Święty zaczyna poruszać ich piekłem, aż do trzewi. Wtedy z lęku o własne "piekło" uruchamiają wszystkie swoje szatańskie niegodziwe metody, łącznie z wykorzystywaniem najnowszych technik, by bronić swoich posad piekielnych, starych nawyków, trwania z złych zwyczajach i utrwalonych mechanizmach instrumentalnego podchodzenia do podwładnego im każdego człowieka, z racji przyznanej sobie bezkompromisowej władzy, ze wpajanymi ludziom przekonaniami, że to świat Belzebuba ma przecież władzę i według jego reguł gry wszystko, co jest na tym ziemskim świecie, ma się kręcić, i według jego manipulacjom podporządkować panującemu Belzebubowi, a nie żadnemu urojonemu Bogu czy Duchowi Świętemu, jak głoszą tylko ateiści, nawet w iluzjonisty przebraniu.   

 

I dlatego ten ktoś woli uparcie i bezustannie wracać do swojego „zamiast”, gdyż to go przecież nic nie kosztuje, niż zrobić porządek ze swoim „ego”, które nakręca go, jak w diabelskim młynie, na te same „akcje” i „reakcje”, sprowadza na te same tory myślenia i działania, czyli wskakiwania z jednego błotka w drugie, przy czym wtedy nie uświadamia sobie nawet, że to tylko on sam siebie napędza przez swoje „ego”. I jest tego - „swojego świata” - wyłącznie reżyserem, scenopisem, scenografem i widzem. Widzem własnego domowego kina, na które zaprasza tych, co wspólnie z nim, głównym bohaterem własnego filmu, grają role jedynie drugo-, trzecio-, czwarto-planowe, a więc epizodyczne, którymi się zadawalają, a nawet szczycą, z powodu ateistycznego pojmowania siebie i zachowywania się w życiu, a nie teologicznego, jak powinno przystawać na chrześcijan. Z takiego obrotu sprawy może się cieszyć jedynie Diabeł Belzebub, i poszerzać grono swoich zwolenników i wielbicieli.  


Jak może do takiego Belzebuba przyjść Duch Święty, jeśli w swoim życiu kieruje się wyłącznie swoją cielesnością, a więc pożądliwością ciała i umysłu, namiętnościami tego świata, hedonistycznymi przyjemnościami najróżniejszego kalibru, nie interesując się z goła człowiekiem opuszczonym przez możnych tego świata, głodującym dzieckiem z powodu braku pracy dla jego ojca, poniewieranym i pogardzanym ubogim przez bogatych, wyszydzanym pokątnie, do których to ludzi nie poszukuje się systematycznie drogi pełnej zrozumienia, miłosierdzia, czułości i współczucia oraz miłości Bożej, wynikającej z teologicznych dogmatów. Jedynie co, to stawia się przed takimi tylko nakazy, warunki w rodzaju „obiecanki cacanki”, bez podjęcia konkretnego w tym kierunku działania. Choć z racji uzurpowania sobie prawa do moralizowania świata, wypadałaby takim profesjonalistom od moralności dać sobą przykład, swoją postawą, jak należy to robić. Więc, może pojawiać się pytanie, jak ta moralność ma się do Bożej Prawdy? Czy nie powinno się wypełnić swojej pustki „zamiast” wolą Bożą i „nakazami” bezwarunkowej miłości bliźniego, ofiarując bezinteresownie swoje dary Ducha Świętego tego rodzaju bliźnim, czyli tym najniżej usytuowanym w życiu społecznym milionom ludzi?

 

Aby zmienić ten stan rzeczy - bezustannego zapełniania w sobie pustki na coś w rodzaju „zamiast”, czym może być na przykład wielkie mniemanie o sobie, odrzucanie innych, pogardzanie nimi, mamienie pustosłowiem, którym ktoś w sposób dowolny, wybiórczy, kłamliwy, manipulujący, uwłaczający godności człowieka, publicznie niesprawiedliwie go potępiającego, może rządzić i nim interpretować każdą swoją sytuację zachowania, niezgodnego z wolą Bożą – ten ktoś powinien w pierwszym rzędzie podjąć decyzję, że chce tej zmiany w sobie dokonać naprawdę. Z całą odpowiedzialnością i konsekwencją raz podjętej decyzji. Bez selektywnego egoistycznego wyboru, co „jemu” się wydaje dobre, a co złe. Jeśli jeszcze nie wie, jak to uczynić, z pewnością pomoże mu w tym bezustanna modlitwa do Świętego Ducha. To nic, że jakiś Szatan będzie się z niego szyderczo śmiał. To nic, że jakiś Szatan będzie na niego pomstował. To nic, że jakiemuś Szatanowi może to się nie podobać, bo swoją modlitwą i niewzruszoną postawą zjednoczenia z Duchem Świętym będzie przeszkadzał w jego planach szatańskich, albo nawet całej armii Szatanów. Duch Święty, jeśli Jemu w 100 procentach zaufamy, wie, co robi i dlaczego to robi. Gdy będziemy w Jedności z Duchem Świętym, włos z głowy nam nie spadnie. I będziemy niewzruszeni na piekielne moce Belzebuba, których skutkiem mogą być powtarzające się na okrągło te same działania, nawet przez kilka dekad. Bo Belzebub może być tym strąconym aniołem z nieba, który przyszedł siać zamęt w duszy bogobojnego człowieka i łamać w nim nieśmiertelnego Ducha Prawdy, który pochodzi tylko bezpośrednio od samego Boga.   

 

Tylko w takiej modlitewnej atmosferze, wynikającej z obecności w nas Ducha Świętego, Którego łagodnymi tylko językami ognia, możemy zapalić inne serca, może nastąpić proces tak zwanego oczyszczenia, odnowienia i przeobrażenia z grzesznika w świętego. Stania się kimś „nowym”. Czego się boimy, że Bóg skroił dla nas nie na nasz rozmiar płaszcz? Że się pomylił, co do nas? Czego się wstydzimy, że jesteśmy tylko ludźmi? A właściwie wciąż dziećmi Bożymi, tego samego Ojca, Syna i Ducha Świętego w Trójcy Świętej Jedynego? Że jesteśmy od początków dziejów tą samą Jego Boską Rodziną? Wyrzeknijmy się pychy, lęku, małostkowości, wielomówności, osądzania, krytykanctwa, prowokacji do wywoływania negatywnych niepożądanych dla Miłości Bożej reakcji. Zaufajmy Bogu. Wtedy może nastąpić zjednoczenie dwóch serc w Jednym Duchu na stałe i zawsze, Ojca i Syna (uosobienie każdego człowieka), oraz Ducha Świętego. Ale wtedy już nie może być mowy o chwilowych przygodach i ewidentnym błądzeniu, jeśli prawdziwie, z rozmysłem podejmie ktoś decyzję przyjęcia Świętego Ducha, nie zachwieje się już nigdy, gdy od tej chwili cały Jemu się odda i zawierzy swoje życie, by nim rozporządzał, zawładnął i działał wszystko na chwałę Bożą.

 

Jeśli ktoś stanie się uległy Duchowi Świętemu, nie swojemu „ego”, wtedy jego życie stanie się proste, jak wyciągnięcie dłoni na powitanie, jak uśmiech do porannej rosy na rzęsie, jak ujrzenie Boga w naszym dotychczasowym wrogu, tak proste jak… wyrzeczenie się samego siebie. Nie ma nas, jest tylko Bóg, jest tylko jedna Prawda ta, która pochodzi od Boga. Innej prawdy nie ma i nie może być. Nie ma też innej miłości, oprócz Miłości Bożej. Nie ma. Wszystko, co poza Bogiem, jest krótkotrwałą iluzją. Bowiem Bóg oczekuje od nas tylko takiej postawy wyrzeczenia się samego siebie, w dosłownym znaczeniu. Zaufania Jego prowadzeniu i radowania się razem z Nim z tego, co dla nas dobrego przygotował, aby przez Niego w nas mogły wypełniać się obietnice Boże oraz realizował stwórczy Plan Boży. Bóg wciąż cierpliwie na nas takich czeka, by mógł pokazać światu to, co jest do pokazania, a ukryć, co jest do ukrycia. Aby nieskończenie w człowieku przez Ducha Świętego spełniało się wieczne Słowo Boże.  

 

Zachętą do tego rodzaju rozmyślań, może znalezienia właściwej drogi w Duchu Świętym, niech będzie dla Państwa prezentowany tu rozdział książki, z tym fragmentem, który otworzył mi się dziś podczas szukania lektury dla mojego dziecka. Książka Aidena W. Tozera „Boży podbój” liczy 158 stron. Została wydana przez: Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 1997. Składa się ze spisu treści (w tym stron): Wstęp 9, Przemowa 11. Oraz następujących rozdziałów: Odwieczne Trwanie 19, W słowie czy w mocy 35, Tajemnica powołania 51, Zwycięstwo poprzez klęskę 63, Zapomniany 77, Oświecenie Duchem 93, Duch jako moc 105, Duch Święty jako ogień 117, Dlaczego świat nie może przyjąć 135, Życie wypełnione Duchem 149.

 

 Źródła: Biblioteka własna.

Aiden W. Tozer

„Boży podbój”ss.158,

 

 POCIESZYCIEL DUCH ŚWIĘTY

(Ewangelia wg św. Jana 14,26)

 

ZAPOMNIANY ss.27-92.

 

Chrześcijańscy liberałowie popełnili tragiczny błąd nie doceniając bądź odrzucając bóstwo Chrystusa, a tym samym zostawili sobie jakiegoś Chrystusa – niedoskonałego, którego śmierć była tylko męczeństwem, a zmartwychwstanie mitem. Naśladujący wyłącznie Zbawiciela – dzieło człowieka, tak naprawdę żadnego Zbawiciela nie naśladują, a jedynie jakiś ideał, który nie może nic uczynić ponad wyśmianie ich słabości i grzechów. Jeżeli Syn Marii nie był Synem Boga, tak jak żaden człowiek nie mógłby być, to dla rasy ludzkiej nie ma jakiejkolwiek nadziei. Jeżeli Ten, który nazwał Siebie Światłością świata, był zaledwie tlącą się pochodnią, to ciemność spowijająca ziemię pozostanie tu na zawsze. Niektórzy pseudoprzywódcy chrześcijańscy wzruszą ramionami, lecz tym wzruszeniem ramion nie pozbędą się spoczywającej na nich odpowiedzialności za dusze będące pod ich opieką. Będą musieli zdać sprawę przed Bogiem za szkody wyrządzone tym wszystkim, którzy im zaufali, czyniąc ich swoimi duchowymi przywódcami.

 

Liberalni chrześcijanie popełnili karygodny czyn zapierając się bóstwa Chrystusa, lecz my, którzy szczycimy się prawowiernością, nie powinniśmy dopuścić, aby oburzenie przysłoniło nam własne braki. Z pewnością ich błąd nie jest dla nas okazją do składania sobie gratulacji, gdyż w ostatnich latach popełniliśmy równie poważną religijną pomyłkę, która może być przyrównana do ich błędu. Nasze niedociągnięcie (czy może powinniśmy nazwać to uczciwie grzechem?) polegała na zlekceważeniu doktryny o Duchu do  t a k i e g o  s t o p n i a, że właściwie odmówiliśmy Mu miejsca w Trójcy. Nie było to wynikiem otwartej wypowiedzi doktrynalnej, gdyż w kwestii naszych oświadczeń doktrynalnych mocno opieramy się na Biblii. Nasza teoria jest zdrowa, lecz dochodzi do załamania, gdy przechodzimy do praktyki.

 

Nie jest to jakaś drobna różnica. Praktyczną wartość każdej doktryny można wykazać analizując, czy znajduje odbicie w naszych myślach i czy zmienia nasze życie. Po zastosowaniu tego tekstu widać, że wyznawana przez Kościoły ewangeliczne doktryna o Duchu Świętym nie posiada w sobie żadnej praktycznej wartości. W większości Kościołów chrześcijańskich Duch pomijany jest prawie całkowicie. Nikt nie zwraca uwagi na to, czy Duch jest obecny, czy też Go nie ma. Jedynie doksologia i końcowe błogosławieństwo posiadają krótkie wzmianki dotyczące Osoby. Ignorujemy Go tak całkowicie, że właściwie tylko przez grzeczność można nas nazwać wyznawcami Trójcy. Chrześcijańska doktryna o Trójcy Świętej odważnie stwierdza równość Trzech Osób Boskich, jak i prawo Ducha Świętego do bycia czczonym i wielbionym. To jest trynitarianizm. Wszystko, co choćby w niewielkim stopniu zniekształca tę naukę, w tym samym stopniu przestaje być trynitarianizmem.

 

Zaniedbanie przez nas doktryny o błogosławionej Trójcy miało i ma poważne konsekwencje. Doktryna jest niczym dynamit. Doktryna zaś musi znaleźć ujście. Dzieje się to poprzez akcentowanie i uwydatnianie jej w sposób umożliwiający zdetonowanie umieszczonego w niej ładunku mocy.Jeżeli tego nie uczynimy, wtedy doktryna taka będzie spokojnie leżeć na uboczu naszego umysłu, pozostawiając niezmienione całe życie. Nauka o Duchu Świętym jest ukrytym dynamitem. Jego moc czeka na Kościół, aby ją odkrył i użył. Moc Ducha Świętego nie zostanie udzielona w wyniku jakiejś cichutkiej zgody na natchnioną prawdę o Nim. Duch Święty nie troszczy się o to, czy w naszych wyznaniach wiary lub na ostatniej stronie śpiewników piszemy o Nim. Duch Święty czeka na postawienie akcentu. Gdy wkroczy do myślenia nauczycieli, wówczas zaspokoi oczekiwania słuchaczy. Z chwilą, gdy Duch Święty przestanie być traktowany jak dodatek, a zacznie być fundamentem, wtedy Jego moc na nowo uwidoczni się pomiędzy ludźmi nazywającymi siebie chrześcijanami.

 

Myśli przeciętnego członka Kościoła o Duchu są tak niejasne, jakby w ogóle ich nie było. Jeżeli taki chrześcijanin zastanowi się przez chwilę, wówczas zapewne wyobrazi sobie Ducha, jako jakąś mglistą substancję, podobną do niewidzialnego obłoczka, obecną w kościele, a też unoszącą się nad dobrymi ludźmi w godzinie ich śmierci. Szczerze mówiąc, taki chrześcijanin nie wierzy nawet w te rzeczy, bardzo jednak chce w coś wierzyć. Nie czując się na siłach, by zbadać całą prawdę w świetle Pisma, idzie na kompromis i stara się usunąć wiarę w Ducha Świętego z centrum swojego życia, nie dopuszczając do jakichkolwiek praktycznych zmian w swojej osobie. Ten przykład opisuje myślenie zadziwiająco wielu szczerych ludzi, którzy z głębi serca pragną być chrześcijanami.

 

Jak więc powinniśmy myśleć o Duchu? Wyczerpująca odpowiedź na to pytanie może zająć wiele ksiąg. W najlepszym razie możemy wskazać na „namaszczenie od Świętego” i mieć jednocześnie nadzieję, że osobiste pragnienie czytelnika będzie wystarczającym bodźcem do poszukiwań i poznania Trzeciej Osoby Trójcy.

 

Uważnie czytając opisy przeżyć różnych chrześcijan na przestrzeni wieków doszedłem do wniosku, że bracia, którzy cieszyli się największą mocą Ducha, mieli o Nim najmniej do powiedzenie – zwłaszcza w postaci gotowej definicji. Święci opisani na kartach Biblii, a żyjący w mocy Ducha, nigdy nie starali się wyjaśnić, na czym takie życie polega. W czasach pobiblijnych wieluludzi było wypełnionych Duchem, tak, że On miał ich całkowicie w posiadaniu, jednak ograniczenia literackie powstrzymywały ich od podzielenia się z nami swoim doświadczeniem. Nie mieli daru samoanalizy, a ich życie wewnętrzne charakteryzowała niewypowiedziana prostota. Dla nich Duch był Osobą, którą kochali i z którą mieli taką samą społeczność, jak z Panem Jezusem. Ale jeśliby przyszło im zabrać glos na jakiejś metafizycznej dyspucie dotyczącej natury Ducha, byliby całkowicie zagubieni, chociaż nie mieli żadnych problemów w korzystaniu z mocy Ducha do świętego życia i owocnej służby.

 

I tak właśnie powinno być. Doświadczenie mocy Ducha w życiu osobistym jest rzeczą pierwszorzędną. Najważniejsze, abyśmy doświadczyli tej rzeczywistości w sposób jak najprostszy i najbardziej bezpośredni. Dziecko może jeść odżywki, nie wiedząc nic o chemii czy dietetyce. Chłopiec ze wsi może rozkoszować się miłością, nigdy nie słysząc o Zygmuncie Freudzie. Poznanie przez zawarcie znajomości jest zawsze lepsze od poznania przez przeczytanie opisu. Ten pierwszy rodzaj poznania ani nie zakłada, ani nie wymaga drugiego.

 

W religii, jeszcze bardziej niż w jakiejkolwiek dziedzinie ludzkiego doświadczenia, konieczne jest przeprowadzenie wyraźnego oddzielenia wiedzieć od znać. Różnica ta jest w istocie podobna do istniejącej między wiedzą o jedzeniu a jedzeniem. Człowiek może umrzeć z głodu wiedząc wszystko o chlebie, tak samo może pozostać duchowo martwy, znając przy tym wszystkie historyczne fakty dotyczące chrześcijaństwa. „A co jest życie wieczne, aby znali Ciebie, jedynego prawdziwego Boga, oraz Tego, którego posłałeś, Jezusa Chrystusa.” Wystarczy, abyśmy zmienili jedno malutkie słówko w tym wersecie, a dostrzeżemy ogromną różnicę pomiędzy wiedzą a poznaniem. „A co jest życie wieczne, aby wiedzieli o Tobie, jedynym prawdziwym Bogu, oraz Tym, którego posłałeś, Jezusie Chrystusie.”Jedno małe słowo zamienia życie w śmierć, dlatego że wchodzi w sam korzeń wersetu i zmienia radykalnie jego teologię.

 

Mówiąc to wszystko, doceniamy znaczenie wiedzy. Jej wartość polega na pobudzaniu w nas pragnienia do rzeczywistego doświadczania tego, o czym wiemy. I w ten sposób poznanie dzięki opisowi może doprowadzić do poznania dzięki osobistemu spotkaniu. Muszę jednak powiedzieć, że nie zawsze tak jest. Dlatego też nie wyciągajmy wniosku, że skoro uczymy się o Duchu, to już Go poznaliśmy. Poznanie Ducha Świętego dzieje się tylko przez osobiste spotkanie z Nim samym.

 

Jak powinniśmy myśleć o Duchu? Bardzo dużo można się o Nim dowiedzieć studiując znaczenie słowa duch. Duch oznacza istnienie na poziomie ponad i poza poziomem materii; oznacza życie istniejące w inny sposób. Duch jest substancją, która nie ma ciężaru, objętości i nie można określić jej położenia. Te cechy należą do świata materii, lecz nie mają żadnego zastosowania wobec ducha. A jednak duch jest prawdziwym bytemi obiektywnie istnieje. Jeżeli trudno jest ci wyobrazić sobie, porzuć te próby. W najlepszym wypadku będą to tylko nieudolne wysiłki umysłu pochwycenia prawdy, będącej poza zasięgiem jego możliwości. Nie stanie się nic złego, jeśli będziemy myśleć o Duchu nadając mu znane nam formy materialne, a wszystko to z powodu naszych ograniczeń intelektualnych.

 

Jak powinniśmy myśleć o Duchu? Biblia i teologia chrześcijańska uczą nas zgodnie, że jest On Osobą obdarzoną każdą cechą przypisywaną istocie osobowej, a więc: emocjami, intelektem i wolą. Duch wie, Duch chce, Duch kocha, czuje sympatię, antypatię i współczucie. Duch myśli, widzi, słyszy, mówi i czyni wszystko, do czego zdolna jest każda osoba.

 

Duch Święty posiada jeszcze jedną cechę, która ma ogromne znaczenie dla każdego poszukującego serca: przenikliwość lub zdolność penetracji. Duch przenika materię, na przykład ludzkie ciało, przenika ludzki umysł, może przeniknąć innego ducha, na przykład ducha ludzkiego. Duch może całkowicie przeniknąć i połączyć się z duchem ludzkim. Duch może wtargnąć do ludzkiego serca i uczynić w nim miejsce dla siebie, bez wyrzucania czegokolwiek, co by należało do ludzkiej natury. Osobowość człowieka pozostanie niezmieniona. Jednak zło moralne będzie musiało się usunąć.

 

Stajemy tutaj przed metafizycznym problemem, którego ani nie można uniknąć, ani rozwiązać. W jaki sposób jedna osobowość może wejść w drugą? Szczera odpowiedź będzie po prostu brzmiała: nie wiemy. Ale można się postarać zrozumieć to dzięki prostemu porównaniu, zapożyczonemu od pisarza chrześcijańskiego tworzącego ponad kilkoma wiekami. Wkładamy kawałek żelaza do paleniska i rozpalamy węgiel. Na początku mam do czynienia z dwiema różnymi substancjami: żelazem i węglem. Wkładając żelazo do ognia osiągamy przenikanie żelaza przez ogień. Wkrótce po włożeniu ogień zaczyna przenikać żelazo, i jest już nie tylko żelazo w ogniu, ale i ogień w żelazie. Obydwie substancje są różne, lecz połączyły się tak ściśle i przeniknęły tak głęboko, że osiągnęły całkowite zespolenie.

 

W podobny sposób Duch Święty przenika naszego ducha. Przez cały czas doświadczania tego pozostajemy tą samą osobą. Nie dochodzi do naruszenia czy zmiany osobowości. Każdy pozostaje oddzieloną istotą, tak jak przedtem. Różnica jednak polega na tym, że Duch nas teraz przenika i wypełnia naszą osobowość, a dzięki temu doświadczamy jedności z Bogiem.

 

Jak powinniśmy myśleć o Duchu? Biblia oświadcza, że Duch jest Bogiem. Wszystkie atrybuty posiadane przez Boga przypisane są również Duchowi. Tym wszystkim, czym jest Bóg, jest również Duch Święty – uczy Biblia. Duch Boży stanowi jedność z Bogiem i jest równy Bogu, podobnie jak duch ludzki stanowi jedność z człowiekiem i jak duch ludzki stanowi jedność z człowiekiem i jest równy człowiekowi. Jest to prawda obecna w każdym miejscu Pisma, tak więc powstrzymamy się tutaj przed przytaczaniem poszczególnych wersetów. Nawet najbardziej przypadkowy czytelnik jest w stanie odkryć to sam.

 

Kościół formułujący zasady wiary odważnie zapisał swoją wiarę w Bóstwo Ducha Świętego. Wyznawanie Apostolskie daje świadectwo wiary w Ojca i Syna, i Ducha Świętego, nie czyniąc między nimi Trzema żadnej różnicy. Ojcowie Kościoła, którzy zostawili nam Nicejskie Wyznanie Wiary, w przepięknym fragmencie zaświadczyli o swojej wierze w Bóstwo Ducha:

 

Wierzę w Ducha Świętego,

Pana i Ożywiciela,

Który od Ojca i Syna pochodzi.

Który z Ojcem i Synem

Wspólnie odbiera uwielbienie i chwałę.

 

Konflikty z powodu arian, do jakich doszło w IV wieku, doprowadziły ojców Kościoła do przedstawienia swojej wiary z jeszcze większą jasnością. Pomiędzy ważnymi pismami tamtych czasów znajduje się credo Atanazego. Nie jest istotne, kto je zapisał. Powstało ono, jako prośba przekazywania nauczania Biblii o naturze Boga za pomocą możliwie niewielu słów. I rzeczywiście zostało ono zapisane z takim zrozumieniem i precyzją, jakich trudno by szukać w dziełach literatury światowej. Oto kilka fragmentów odnoszących się do Bóstwa Ducha Świętego.

 

Inna jest bowiem osoba Ojca, inna Syna, inna Ducha Świętego, lecz Ojca, Syna i Ducha Świętego jedno jest Bóstwo, równa chwała, współwieczny majestat.

 

I nic w tej Trójcy nie jest wcześniejsze lub późniejsze, nic większe lub mniejsze, lecz Trzy Osoby w całości są tak samo wieczne i zupełnie równe, tak iż we wszystkim – jak już wyżej wypowiedziano – trzeba czcić i jedność w Trójcy, i Trójcę w jedności.

 

Kościół w swoich świętych hymnach uznawał Bóstwo Ducha, a w swoich natchnionych pieśniach radośnie Mu się poddawał. Niektóre z naszych hymnów do Ducha tak nam spowszechniały, że gubimy ich prawdziwe znaczenie. Takim hymnem jest wzniosłe Holy Ghost, With Light Divene lub bardziej współczesny Breathe on Me, Breath of God, jak też wiele innych. Tak często były one śpiewane przez osoby, które osobiście nie doświadczyły ich treści, że dla większości zatraciły swoje znaczenie.

 

Frederick Faber w swoich utworach poetyckich zapisał hymn do Ducha Świętego, a ja zaliczyłbym go do najpiękniejszych spośród kiedykolwiek powstałych. O ile mi wiadomo, nie została ułożona do niego muzyka, a jeśli tak, to nie słyszałem, żeby był śpiewany w znanych mi Kościołach. Czy przyczyną tego milczenia jest fakt, że osobiste doświadczenie Ducha Świętego przez Fabera było tak głębokie, intymne i tak gorące, że w sercach dzisiejszych czcicieli Boga w Kościołach ewangelicznych podobnego doświadczenia nie można spotkać? Przytoczę kilka zwrotek:

 

Miłości Zdrój – Prawdziwy Bóg,

Co od wieczności dni

Z Ojca i Syna płynął sam –

Wśród niestworzonych dróg!

 

Przerażasz mnie – Miłości niepoczęta!

Prawdziwy Bóg! Jedyny Łaski Zdrój!

Upadam w proch widząc Twój święty tron,

W grzeszności mej przed Tobą korzę się.

 

Światłości i Miłości! Tyś jedyny Bóg!

Nie śmiem już dłużej patrzeć w Twoją twarz,

Na Twych przymiotów tak niezwykły cud,

Na tajemniczość Twoich wszelkich dróg.

 

Linijki te zawierają w sobie wszystko, co potrzebne, aby stać się wspaniałym hymnem: zdrową teologię, gładką strukturę, piękno liryczne, wysoką zwięzłość i głębię myśli, a też wielki ładunek podniosłych uczuć religijnych. A jednak są całkowicie zapomniane. Wierze, że z chwilą, gdy powróci do nas moc Ducha, otworzą się na nowo źródła pieśni dawno zapomnianych. Pieśni nigdy nie sprowadzą Ducha Świętego, ale Duch Święty niezmiennie sprowadza ze sobą pieśni.

 

Chrześcijańska doktryna o Duchu Świętym uczy, że jest On Bogiem przebywającym pomiędzy nami. Duch nie jest tylko posłańcem Bożym, ale sam jest Bogiem. Jest Bogiem, który ma społeczność ze Swoimi stworzeniami, sprawiając w nich zbawcze i odnawiające dzieło.

 

Osoby Trójcy Świętej nigdy nie działają osobno. Nie ośmielamy się też tak o nich myśleć, aby nie „rozdzielać Jedności”. Każdy czyn Boży dokonany jest przez wszystkie Trzy Osoby. Gdziekolwiek Bóg jest obecny w jednej Osobie, tam są obecne dwie pozostałe Osoby. Tam, gdzie jest Duch, tam są również Ojciec i Syn. „Przyjdziemy do Niego, i będziemy u niego przebywać. Dla dokonania jakiegoś konkretnego dzieła jedna z Osób może być chwilowo bardziej widoczna od pozostałych, lecz nigdy nie działa w pojedynkę. Bóg, jeśli w ogóle jest obecny, przychodzi we wszystkich Osobach.

 

Na pełne szacunku pytanie: „Jaki jest Bóg?” właściwa odpowiedź zawsze będzie brzmiała: „Bóg jest jak Chrystus”. Gdyż Chrystus jest Bogiem i ten właśnie Człowiek, który chodził pomiędzy ludźmi w Palestynie, był Bogiem, który zachowywał się jak Bóg w sytuacjach, które przeznaczyło dla Niego Wcielenie. Na pytanie: „Jaki jest Duch?” zawsze jest jedna odpowiedź: „Duch jest jak Chrystus”, ponieważ Duch jest bytem i Ojca, i Syna. Uczucia, które mamy względem Chrystusa i naszego niebiańskiego Ojca, powinniśmy również odczuwać względem Ducha, który od Ojca i Syna pochodzi.

 

Duch Święty jest Duchem życia, światła i miłości. W Swojej nieogarnionej naturze jest bezgranicznym morzem ognia, płynącym i nieustannie się poruszającym, a w każdym Jego poruszeniu dokonują się odwieczne Boże zamiary. Wobec natury Duch wykonuje osobne działo, wobec świata jeszcze inne, i wobec Kościoła też inne. Każdy Jego czyn jest zgodny z wolą Trójjedynego Boga. Duch nie działa pod wpływem impulsu lub nieprzemyślanej decyzji. Skoro jest Duchem Ojca, to żywi te same Ojcowskie uczucia wobec Swojego ludu. Dlatego nie powinniśmy czuć się obco znajdując się w jego obecności. Duch będzie zawsze działał jak Jezus: wobec grzeszników będzie przepełniony współczuciem, wobec świętych będzie okazywał gorącą miłość, wobec ludzkiego cierpienia okaże najczulej współczucie i najcieplejsze uczucia.

 

Nadszedł czas naszego opamiętania, gdyż zgrzeszyliśmy wiele i ciężko przeciwko błogosławionej Trzeciej Osobie. Gorzko i wrogo traktowaliśmy Go w domu Jego przyjaciół.Ukrzyżowaliśmy Go we własnej świątyni, podobnie jak Żydzi ukrzyżowali Odwiecznego Syna na wzgórzu Jerozolimy. Gwoździe, jakich użyliśmy, nie były z żelaza, lecz z materiału doskonałego i cennego, z którego zbudowane jest ludzkie życie. Z naszych serc wyjęliśmy przetopiony metal woli, uczuć i myśli, i z nich ukuliśmy gwoździe podejrzliwości, buntu i nieposzanowania. Nasze niegodne myśli o Jego Osobie i nieprzyjazne postawy wobec Niego przez niezliczone dni sprawiały Mu smutek i tłumiły Jego ogień. Zmiana tych czynów i postaw będzie jedynym prawdziwym, możliwym do zaakceptowania nawróceniem. Nawet tysiące lat wyrzutów sumienia z powodu złych uczynków nie spodoba się Bogu tak bardzo, jak zmiana naszego zachowania i przemienione życie. „Niechaj bezbożny porzuci swą drogę i człowiek nieprawy swoje knowania. Niech się nawróci do Pana, a ten się nad nim zmiłuje, i do Boga naszego, gdyż hojny jest w przebaczaniu.”

 

Najlepiej odpokutujemy nasze zaniedbania, jeśli zaczniemy szanować Ducha Świętego. Zacznijmy myśleć o Nim jak o kimś, kogo należy czcić i komu należy być posłusznym. Odtwórzmy na oścież wszystkie drzwi i zaprośmy Go. Poddajmy mu każde pomieszczenie świątyni naszego serca I nakłaniajmy Go, aby wszedł i przejął władzę, jako Pan i Mistrz w swym własnym domu. Nie zapominajmy, że słodkie Imię Jezusa ma niezmienną moc przyciągania Jego Obecności, tak jak pszczoły są pociągane zapachem koniczyny. Tam, gdzie szanuje się Chrystusa, tam Duch z pewnością będzie się czuł witany z radością. Tam, gdzie Chrystus jest uwielbiany, tam Duch będzie nieskrępowany, tam będzie Mu się podobało i będzie się czuł jak w domu.                                                                          

 

Aiden W. TOZER (1897-1963) był autorem książek i artykułów oraz kaznodzieją żyjącym i pracującym w Stanach Zjednoczonych. Jego publikacje wywierały i wywierają nadal wielki wpływ na chrześcijan szukających głębokości życia duchowego. Słowa A. W. Tozera są często twarde i trudne do przyjęcia, ale tak właśnie widział i przekazywał ten mąż Boży zagrożenie wkradające się do życia chrześcijańskiego. Piętnował sekularyzację i przykładanie większej wagi do sfery intelektualno-doktrynalnej niż duchowej. Zdecydowanie i z mocą nawoływał do prawdziwej pobożności. Choć zmarł ponad trzydzieści lat temu, to jego ostrzeżenie jest, niestety, nadal aktualne. Dlatego z radością i nadzieją przekazujemy książki jego autorstwa, mając nadzieję, że staną się one pomocne w duchowej odnowie i umocnieniu wiary. Źródła: Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 1997.  ISBN 83-7146-083-X   

        

CZŁOWIEK NIE MOŻE OTRZYMAĆ NICZEGO, CO BY MU NIE BYŁO DANE Z NIEBA

(Ewangelia wg św. Jana 3,27)

 

Comments: 0

 

 

UA-46283632-1

 

 „COKOLWIEK UCZYNILIŚCIE JEDNEMU Z TYCH BRACI MOICH NAJMNIEJSZYCH, MNIEŚCIE UCZYNILI” (Mt 25,40).
– Naśladujemy Chrystusa Sługę z miłością służąc chorym i ubogim.

 

W każdym człowieku jest Jezus.

”Wierność misji”

<”Jezus świadomy swojej misji odważnie podąża do Jerozolimy, aby tam nie tylko słowami czy czynami, ale całym sobą ukazać nam nieskończoną miłość Ojca. W swojej wędrówce doświadcza odrzucenia, które budzi gniew apostołów, szczególnie Jana i Jakuba. Chcą zareagować mocno, stanowczo, od razu. Jezus jednak nie zezwala im na to. Ich reakcja pogłębiłaby jedynie krąg niezgody i wrogości. Jezus się nie narzuca, ale i nie odrzuca ludzi. Idzie dalej – wierny misji, którą otrzymał od Ojca.”>

 

„Jezu, proszę Cię, naucz mnie tej ufnej pokory i cierpliwości, bo dobro zwycięża zawsze, choć powoli.”

 

PSALM RESPONSORYJNY  (Ps 138,1-5)

Refren: Wobec aniołów psalm zaśpiewam Panu.

Będę Cię sławił, Panie, z całego serca, *
bo usłyszałeś słowa ust moich;
Będę śpiewał Ci psalm wobec aniołów, *
pokłon Ci oddam w Twoim świętym przybytku.

I będę sławił Twe imię za łaskę Twoją i wierność, *
bo ponad wszystko wywyższyłeś Twoje imię i obietnicę.
Wysłuchałeś mnie, kiedy Cię wzywałem, *
pomnożyłeś moc mojej duszy.

Wszyscy królowie ziemi będą dziękować Tobie, Panie, *
gdy usłyszą słowa ust Twoich,
i będą opiewać drogi Pana: *
„Zaprawdę, chwała Pana jest wielka”.


ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ  (Por. Ps 103,21)

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Błogosławcie Pana, wszyscy Jego aniołowie,
wszyscy słudzy, pełniący Jego wolę.


Aklamacja:
Alleluja, alleluja, alleluja.

 

PSALM RESPONSORYJNY (Ps 25,4–5.6–7.8–9)

Refren:
Wspomnij, o Panie, na swe miłosierdzie.

Daj mi poznać Twoje drogi, Panie, *
naucz mnie chodzić Twoimi ścieżkami.
Prowadź mnie w prawdzie według Twych pouczeń, *
Boże i Zbawco, w Tobie mam nadzieję.

Wspomnij na swoje miłosierdzie, Panie, *
na swoją miłość, która trwa od wieków.
Nie pamiętaj mi grzechów i win mej młodości, +
lecz o mnie pamiętaj w swoim miłosierdziu, *
ze względu na dobroć Twą, Panie.

Dobry jest Pan i prawy, *
dlatego wskazuje drogę grzesznikom.
Pomaga pokornym czynić dobrze, *
uczy pokornych dróg swoich.

 

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ (J 10, 27)

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Moje owce słuchają mojego głosu,
Ja znam je, a one idą za Mną.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

 

PSALM RESPONSORYJNY  (Ps 59,2-3.4-5a.10-11.17)

Refren: Bóg jest ucieczką w dniu mego ucisku.

Od nieprzyjaciół moich wyzwól mnie, mój Boże,
*
broń mnie od tych, co na mnie
powstają.
Wybaw mnie od złoczyńców
*
i od mężów krwawych.

Bo oto czyhają na moje życie,
*
spiskują przeciw mnie mocarze,
a we mnie nie ma zbrodni ani grzechu, Panie,
*
bez mojej winy tu biegną, by mnie napastować.

Na Ciebie będę baczył, Mocy moja, *
bo Ty, o Boże, jesteś moją warownią.
Wychodzi mi naprzeciw Bóg w swej łaskawości,
*
Bóg sprawia, że mogę patrzeć na klęskę swych wrogów.

A ja opiewać będę Twoją potęgę
*
i rankiem będę się weselić z Twojej łaskawości.
bo stałeś się dla mnie warownią
*
i ucieczką w dniu mego ucisku.


ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ  (J 6,63b.68b)

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Słowa Twoje, Panie, są duchem i życiem,
Ty masz słowa życia wiecznego
.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.



PSALM RESPONSORYJNY  (Ps 59,2-3.4-5a.10-11.17)

Refren: Bóg jest ucieczką w dniu mego ucisku.

Od nieprzyjaciół moich wyzwól mnie, mój Boże,
*
broń mnie od tych, co na mnie powstają.
Wybaw mnie od złoczyńców
*
i od mężów krwawych.

Bo oto czyhają na moje życie,
*
spiskują przeciw mnie mocarze,
a we mnie nie ma zbrodni ani grzechu, Panie,
*
bez mojej winy tu biegną, by mnie napastować.

Na Ciebie będę baczył, Mocy moja, *
bo Ty, o Boże, jesteś moją warownią.
Wychodzi mi naprzeciw Bóg w swej łaskawości,
*
Bóg sprawia, że mogę patrzeć na klęskę swych wrogów.

A ja opiewać będę Twoją potęgę
*
i rankiem będę się weselić z Twojej łaskawości.
bo stałeś się dla mnie warownią
*
i ucieczką w dniu mego ucisku.


ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ  (J 6,63b.68b)

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.

Słowa Twoje, Panie, są duchem i życiem,
Ty masz słowa życia wiecznego
.

Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.


 ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ  (Ps 84,5)

Aklamacja: Chwała Tobie, Królu wieków.

 

Szczęśliwi, którzy mieszkają w domu Twoim, Panie,
będą Ciebie wychwalali na wieki.

Aklamacja:
Chwała Tobie, Królu wieków.

 

PSALM RESPONSORYJNY  (Ps 50,8-9.16bc-17.21 i 23)


Refren: Temu, kto prawy, ukażę zbawienie.

„Nie oskarżam cię za twe ofiary, *
bo twoje całopalenia zawsze są przede Mną.
Nie przyjmę z twego domu cielca *
ani kozłów ze stad twoich”.

„Czemu wymieniasz Moje przykazania *
i na ustach masz Moje przymierze?
Ty, co nienawidzisz karności, *
a słowa Moje odrzuciłeś za siebie?

Ty tak postępujesz, a Ja mam milczeć? *
Czy myślisz, że jestem do ciebie podobny?
Kto składa ofiarę dziękczynną, ten cześć Mi oddaje, *
a tym, którzy postępują uczciwie, ukażę Boże zbawienie”.

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ  (Ez 18,31)

Aklamacja:
Chwała Tobie, Królu wieków.

Odrzućcie od siebie wszystkie grzechy
i utwórzcie sobie nowe serca i nowego ducha.

Aklamacja: Chwała Tobie, Królu wieków.

 

 

PSALM RESPONSORYJNY  (Ps 103,1-2.3-4.9-10.11-12)

Refren: Pan jest łaskawy, pełen miłosierdzia.

Błogosław, duszo moja, Pana *
i wszystko, co jest we mnie, święte imię Jego.
Błogosław, duszo moja, Pana *
i nie zapominaj o wszystkich Jego dobrodziejstwach.

On odpuszcza wszystkie twoje winy *
i leczy wszystkie choroby,
On twoje życie ratuje od zguby, *
obdarza cię łaską i miłosierdziem.

Nie zapamiętuje się w sporze, *
nie płonie gniewem na wieki.
Nie postępuje z nami według naszych grzechów *
ani według win naszych nam nie odpłaca.

Bo jak wysoko niebo wznosi się nad ziemią, *
tak wielka jest łaska Pana dla Jego czcicieli.
Jak odległy jest wschód od zachodu, *
tak daleko odsunął od nas nasze winy.

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ  (Łk 15,18)

Aklamacja:
Chwała Tobie, Królu wieków.

Powstanę i pójdę do mego ojca, i powiem:
„Ojcze, zgrzeszyłem przeciw niebu i względem ciebie”.

Aklamacja: Chwała Tobie, Królu wieków.

  

PSALM RESPONSORYJNY  (Ps 1,1-2.3.4.6)

Refren: Błogosławiony, kto zaufał Panu.

Błogosławiony człowiek, który nie idzie za radą występnych, *
nie wchodzi na drogę grzeszników *
i nie zasiada w gronie szyderców,
lecz w prawie Pańskim upodobał sobie *
i rozmyśla nad nim dniem i nocą.

On jest jak drzewo zasadzone nad płynącą wodą, *
które wydaje owoc w swoim czasie,
liście jego nie więdną, *
a wszystko, co czyni, jest udane.

Co innego grzesznicy: *
są jak plewy, które wiatr rozmiata.
Albowiem znana jest Panu droga sprawiedliwych, *
a droga występnych zaginie.

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ  (J 8,12b)

Aklamacja:
Chwała Tobie, Królu wieków.

Błogosławieni, którzy w sercu dobrym i szlachetnym
zatrzymują słowo Boże
i wydają owoc przez swoją wytrwałość.

Aklamacja: Chwała Tobie, Królu wieków.

 

PSALM RESPONSORYJNY  (Ps 34,4-5.6-7.16-17.18-19)

Refren: Bóg sprawiedliwych uwolnił z ucisków.

Wysławiajcie ze mną Pana, *
wspólnie wywyższajmy Jego imię.
Szukałem pomocy u Pana, a On mnie wysłuchał *
i wyzwolił od wszelkiej trwogi.

Spójrzcie na Niego, a rozpromienicie się radością, *
oblicza wasze nie zapłoną wstydem.
Oto wołał biedak i Pan go usłyszał, *
i uwolnił od wszelkiego ucisku.

Oczy Pana zwrócone na sprawiedliwych, *
uszy Jego otwarte na ich wołanie.
Pan zwraca swe oblicze przeciw zło czyniącym, *
By pamięć o nich wymazać z ziemi

Pan słyszy wołających o pomoc *
i ratuje ich od wszelkiej udręki.
Pan jest blisko ludzi skruszonych w sercu, *
ocala upadłych na duchu.

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ  (Mt 4,4b)

Aklamacja:
Chwała Tobie, Słowo Boże.

Nie samym chlebem żyje człowiek,
lecz każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych.

Aklamacja: Chwała Tobie, Słowo Boże.

 

PSALM RESPONSORYJNY (Ps 33,4–5.18–19.20 i 22)

Refren:Mamy nadzieję w miłosierdziu Pana.

Słowo Pana jest prawe, *
a każde Jego dzieło godne zaufania.
On miłuje prawo i sprawiedliwość, *
ziemia jest pełna Jego łaski.

Oczy Pana zwrócone na bogobojnych, *
na tych, którzy czekają na Jego łaskę,
aby ocalił ich życie od śmierci *
i żywił ich w czasie głodu.

Dusza nasza oczekuje Pana, *
jest naszą pomocą i tarczą.
Panie, niech nas ogarnie Twoja łaska według nadziei, *
którą pokładamy w Tobie.

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ  (2 Kor 6,2b)

Aklamacja:
Chwała Tobie, Słowo Boże.

Pan mówi: Nie chcę śmierci grzesznika,
lecz aby się nawrócił i miał życie.

Aklamacja: Chwała Tobie, Słowo Boże.

  

PSALM RESPONSORYJNY  (Ps 19,8.9.10.15)

Refren: Słowa Twe, Panie, dają życie wieczne.

Prawo Pańskie jest doskonałe i pokrzepia duszę, *
świadectwo Pana niezawodne, uczy prostaczka mądrości.
Jego słuszne nakazy radują serce, *
jaśnieje przykazanie Pana i olśniewa oczy.

Bojaźń Pana jest szczera i trwa na wieki, *
sądy Pana prawdziwe, a wszystkie razem słuszne.
Niech znajdą uznanie przed Tobą słowa ust moich i myśli mego serca, *
Panie, moja Opoko i mój Zbawicielu.

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ  (Ps 51,12a.14a)


Aklamacja:
Chwała Tobie, Słowo Boże.

Stwórz, o Boże, we mnie serce czyste
i przywróć mi radość z Twojego zbawienia.

Aklamacja: Chwała Tobie, Słowo Boże.

  

 
PSALM RESPONSORYJNY  (Ps 138,1-2a.2bc-3.7c-8)


Refren:Pan mnie wysłuchał, kiedy Go wzywałem.

Będę Cię sławił, Panie, z całego serca, *
bo usłyszałeś słowa ust moich.
Będę śpiewał Ci psalm wobec aniołów, *
pokłon Ci oddam w Twoim świętym przybytku.

I będę sławił Twe imię *
za łaskę Twoją i wierność.
Wysłuchałeś mnie, kiedy Cię wzywałem, *
pomnożyłeś moc mojej duszy.

Wybawia mnie Twoja prawica. *
Pan za mnie wszystkiego dokona.
Panie, Twa łaska trwa na wieki, *
nie porzucaj dzieła rąk Twoich.

ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ  (2 Kor 6,2b)

Aklamacja:
Chwała Tobie, Słowo Boże.

Oto teraz czas upragniony,
oto teraz dzień zbawienia.

Aklamacja: Chwała Tobie, Słowo Boże.
 

 

PSALM RESPONSORYJNY  (Ps 119,1-2.4-5.7-8)

 Refren: Błogosławieni słuchający Pana.

Błogosławieni, których droga nieskalana, *
którzy postępują zgodnie z prawem Pańskim.
Błogosławieni, którzy zachowują Jego upomnienia *
i szukają Go całym sercem.

Ty po to dałeś swoje przykazania, *
by przestrzegano ich pilnie.
Oby niezawodnie zmierzały me drogi *
ku przestrzeganiu Twych ustaw.

Będę Cię wysławiał prawym sercem *
gdy nauczę się Twych sprawiedliwych wyroków.
Przestrzegać będę Twoich ustaw, *
abyś mnie

nigdy nie opuścił

 Aklamacja: SłowaTwe, Panie, dają życie wieczne.
 

Dodano 13/4.3.2014. Źródła:

http://www.paulus.org.pl/czytania.html?data=2014-3-9

i następne…

***

Nie bójcie się słabości człowieka ani jego wielkości. Człowiek zawsze jest wielkim, także w słabości!"

 

Jan Paweł II

 

***

„Najgorzej jest być nikim dla kogoś, kto jest Dla Ciebie wszystkim…”

 

***

Tylko przyjaciel potrafi podnieść cię, gdy upadniesz..."

 

***

Twe Światło jest na drodze mej..."

 

Żródła: www.mojageneracja.pl

 http://www.youtube.com/watch?v=qibAjQaFS9w&list=RDTVBdfitJ-ZI

***

Miłość, Przyjacielu, to nie wyścig szczurów, kto prędzej, kto szybciej, kto więcej, kto gorzej, kto lepiej, byle pierwszy. Widocznie za mało jeszcze przeżyłeś męczarni, żebyś to zrozumiał. 

 

Maria Anna Żółtowska 

***

Nie sztuką jest kochać świętych, ale też tych, którzy sprawili nam ból, żebyśmy sami odczuli, jak to boli, gdy innych ranimy.

                              

Maria Anna

Żółtowska

***

Nie temu jest trudno przedostać się przez ucho igielne, kto nim jest, lecz temu,

kto nim nie jest

i lęka się przejść

z powodu swych grzechów. 

 

Maria Anna Żółtowska

Najukochańszy i Najszlachetniejszy

o Najpiękniejszym i Najwierniejszym

Sercu Chrystusowym 

Nasz Ojcze i Bracie

oraz Przewodniku Franciszku!

 

Niech będzie umiłowane Święte Twojej Imię przez wszystkich teraz i zawsze!

Niech będzie ukochane Święte Twoje Imię przez poszukujących i żyjących miłością Bożą teraz i zawsze!

Niech będzie uwielbione Święte Twoje Imię przez poszukujących i żyjących uwielbieniem świętości Bożej teraz i zawsze!

Niech będzie uszanowane Święte Twoje Imię przez poszukujących i żyjących uszanowaniem Bożym teraz i zawsze! 

Niech będzie z godnością czczone Święte Twoje Imię przez poszukujących i żyjących godnością i prawdą Bożą teraz i zawsze! 

Niech będzie błogosławione Święte Twoje Imię przez Boga Najwyższego,

Jezusa Chrystusa

i Ducha Świętego

oraz Wszystkich Jego Świętych,

tudzież poszukujących

i żyjących Bożą Świętością wiernych

teraz i zawsze. Amen

 

Maria Anna Żóltowska

 

„Według niezmiennego prawa Boskiej Opatrzności godność duszy jest jednak najbardziej chłostana przez bunt ciała. Człowiek, który udaje równego Bogu, upada niżej jeszcze, niźli bezrozumne zwierzę. Luter jest smutnym historycznym przykładem tej Boskiej kary. W 1521r…”   Marucha | 2014-03-22 (sobota) o 07:01:48 | Categories: Historia, Kościół | URL: http://wp.me/p1G3D-azs Rozpusta Marcina Lutra by Marucha

***

Mężczyźni zakompleksieni poszukują kwiatka do samochodu, byle się tylko dobrze układał w wazonie i prezentował gdzie i kiedy trzeba, by inni go zazdrościli.

 

Maria Anna Żółtowska

 

***

Toksyczny mężczyźna boi się miłości i z lęku nie zaryzykuje. Choć nie uznaje feministek, czeka jednak, kiedy go kobieta "poderwie". Zachowuje się jak tchórz, nie umie walczyć o miłość. Stąd bez odpowiedzialności woli przeskakiwać z kwiatka na kwiatek.


Maria Anna Żółtowska

 

***

To toksyczni mężczyźni robią z kobiet feministki.

 

Maria Anna Żółtowska

 

***

Świadoma kobieta swojej miłości wie kiedy mężczyzna ją kocha, a kiedy chce tylko wykorzystać instrumentalnie albo z braku laku, i w związku ze związkiem układa on sobie różne scenariusze, bawi się w reżysera, wymyśla różne sztuczki, które na nic i tak się zdadzą, bo nie ma w nim miłości. Wciąż tylko gra, gra, gra.

 

Maria Anna Żółtowska

 

***

Toksyczny mężczyzna boi się zaryzykować i zawalczyć o miłość lub chowa się przed miłością z obawy o utratę swej

maski aktora

i władzy nad kobietą, choć to wcale nie o władzę w miłości chodzi ani żadną grę.  

 

Maria Anna Żółtowska

 

***

Toksycznemu mężczyźnie nie chodzi o kobietę, lecz o walkę z nią, jako pozornie słabszą od niego istotą, by mógł światu udowodnić, że z nią wygrał, że jego jest na wierzchu, choć to nie takie mądre i nie takie dobre.

 

Maria Anna Żółtowska

 

***

Toksyczny mężczyzna zabija w kobiecie ducha, zamiast podnosić ją na duchu.

 

Maria Anna Żółtowska

 

 ***

Toksyczny mężczyzna nie jest zdolny stworzyć odpowiedzialnego związku opartego na miłości, szacunku, trwałości, wierności i poczuciu bezpieczeństwa. Zawsze trafia jak kulą w płot "przez chwilę". I jak ognia boi się tej prawdy, która by mogła go uzdrowić. 

 

Maria Anna Żółtowska 

 

***

Toksyczny mężczyzna nigdy nie zrobi z kobiety świętej. Wręcz przeciwnie, z jakiejś utajonej zawiści, pamiętliwości, zazdrości zabija w niej to, co najpiękniejsze, najszlachetniejsze, najcenniejsze - co w niej boskie i święte.

 

Maria Anna Żółtowska 

 

***

Toksyczny mężczyzna nie jest w stanie poznać świętości w kobiecie, gdyż patrząc przez pryzmat swojego egoizmu i próżności, widzi tylko blichtr, pozory, pogoń za zaspakajaniem swoich jedynie cielesnych potrzeb na poziomie zwierzęcym. I to według swoich cielesnych odczuć nazywa świętością, nie bacząc na to, co mówi Jezus w Ewangelii o niezakopywaniu ludzkich talentów, które każdy otrzymał od Boga i je w sobie rozpoznaje oraz pielęgnuje i rozwija. Zatem duchowy przywódca powinien jeszcze pomagać je rozwijać w wiernych w słusznym celu, a nie je uśmiercać, i życzyć, że Duch w tej osobie martwy, co wskazuje, iż głosi jakąs swoją wydumaną chyba herezję, niezgodną z Ewangelią Jezusa. A wyższe wartości takie, jak cierpliwość, zrozumienie, przebaczenie, poświęcenie, współczucie, bezinteresowna pomoc i wsparcie, miłosierdzie, subtelność, powściągliwość, szacunek, godność, uprzejmość, ofiarowanie siebie dla miłości są jemu zupełnie obce, widocznie jak sam Bóg, w którego pewnie też nie wierzy, bogiem nazywając siebie, zamiast bratem w Chrystusie Panu, który powinien służyć maluczkim, jak Chrystus służył i im pomagać nieść na ramionach swój krzyż, dawać im dobry przykład. A nie ich jak faryzeusz krzyżować jak Chrystusa. Na to nie może być zgody i nie będzie. Jezus po to umarł za grzechy wszystkich, żeby świat zbawić od wszelkiego zła, uciemiężenia, niesprawiedliwości, kłamstwa i wyzysku człowieka przez człowieka. Abyśmy stali się wolni od grzechu jak jedna Boża Rodzina wszystkich sióstr i braci Jezusa, a nie po uważaniu księży lub po osobistych z nimi  znajomościach.   

 

Maria Anna Żółtowska

 

***

Tokstyczny mężczyzna szuka zawsze stanów zakochania, czyli dobrych wrażeń, by było jedynie przyjemnie, co zaprowadza go za każdym razem w ślepy zaułek i przynosi kolejne rozczarowanie, gdyż na tym kończy się jego potrzeba cielesnej miłości i zaprzepaszczenie kolejnej  szansy na osobisty rozwój duchowy, psychiczny i intelektualny. 

 

Maria Anna Żółtowska

 

***

Toksyczny mężczyzna szuka wiecznie swojej ofiary, zaczynając od podporządkowania jej sobie. Gdy kobieta zachowuje się asertywnie, ten obraża ją i nieludzko z obsesyjną manią prześladowcy w najróżniejszy sposób nęka, bez realnych powodów mszcząc się na niej; angażuje w to nawet postronne osoby, poświęca na to całą swoją energię i czas, nie zdajac sobie sprawy, że potrzebuje fachowej pomocy. 

 

Maria Anna Żółtowska

 

***

Tylko ludzka ułomna, skarłowaciała  miłość jak zwykle zawodzi. Prawdziwa miłość jest za nic i nie ustaje, gdyż nosi się ją w sercu jak dziecko. Co może taka czy taki wiedzieć na temat miłości dziecka, nakazując dorosłym, by stali się jak dzieci, jeśli sami nigdy nie rodzili i nie mają pojęcia, jak zachowuje się dziecko. A tak a'propos - dziś dziecko tworzy programy komputerowe, to nie jest już dziecko Średniowiecza. Umie samodzielnie myśleć i wyciągać logiczne wnioski. Czy takie dziecko należy źle osądzać, podejrzewać o złe czyny, które czyni najprawdopodobieJ sam  podejrzewający, prowokując je do zwady, urazy, które nosi w sobie, jakby mało było zła wokół, a potem je karać? - Nie! Z takiego dziecka należy się cieszyć i docenić w nim to, co sobą reprezentuje, nie deptać go bezbronne! Nie zabijać, nawet słowem! A może jest to tresura zimnego chowu?  Więc najpierw trzeba zacząć ją od siebie! I samemu wprowadzić w życie! I wypełniać Dziesięć Przykazań Bożych! Nie zabijaj! Zachęcam z oskarżaniem przejść z innych na siebie - jeśli już. I nie stawać się powodem czyjegoś grzechu. Grzechu bezbronnego dziecka! 

Pozwolić dzieciom spokojnie i godnie żyć!  Również tym dojrzałym dzieciom! Albo wrócić do szkoły dobrego

      wychowania!?         

 

Maria Anna Żółtowska

 

***

Czy to nie wielki egoizm, przewrotność, rzucanie klątw i zaklęć  oraz zakłamanie niektórych "ludzi z powołaniem" (ciekawe do czego?), jeśli najpierw modlą się o Ducha miłości, a gdy przychodzi do wiernych, Go zabijają mówiąc, niech Duch stanie się w tej osobie martwy, czyli też osoba? Bo z Duchem się rodzimy. A potem znowu wzywają Go już tylko dla samych siebie, czyli "kapłanów królewskich", mając w poszanowaniu wiernych uczestniczących w kościele. Czy na tym polega mądrość prowadząca do zgody i miłość bliźniego naszych duchowych przywódców, byśmy nie zbądzili - jak oni to mówią - i zeszli z dobrej drogi, a weszli na złą, za ich przykładem? Czy może to przejaw egoizmu, egotyzmu, wyklinania ludzi ze spłeczności przez dokuczanie, krętactwa, przewrotność, różne podchody, gierki, zwodzicielstwo, podstępne, a więc falszywe podejścia do bliźniego? I podejrzewanie go o konszachty z Szatanem? Jeśli już - to może z nimi?  Może dlatego im tak bardzo na tym zależy, żeby jednak przestać do kościoła chodzić? Bo nie nadajemy się do zbiorowej szatańskiej hipnozy z piekła na ziemi rodem?

 

Maria Anna Żółtowska

 

***

Czy głośne i publiczne wypominanie w kościele przez księdza wiernym uczciwie zarobionych pieniędzy, innych dóbr materialnych oraz ich posądzanie o to, że zdobyli je po znajomości, nie jest większym grzechem tego kapłana niż każdy inny grzech maluczkiego, który mu sromotnie wypominają i przez to go piętnują i szykanują z zawiści i pomsty za coś tam "jeszcze" , co im się w głowach uroiło? A Pismo mówi, cokolwiek masz do brata swego, idź najpierw przeproś go, oddaj mu należną cześć, honor i godność, dopiero wróć, aby się modlić. Czy aby wszyscy kapłani przestrzegają tych Ewangelicznych reguł? W takim razie jakim prawem pouczają innych podczas Mszy świętej, sami nie czyniąc zawsze dobra i nie dając swoim zachowaniem dobrego przykładu? A może też sądzą innych według siebie? Sami wszystko załatwiają po znajomości? I komu chcą po znajomości? Może kościoły pobudowali po znajomośc? Jeśli chodzi o mnie, dla jasności, może wreszcie przewidzą, wszystko otrzymuję, co mi potrzeba do godnego życia, swoją pracą "otrzymaną po znajomośći" z Panem Bogiem. Bo Bóg mój jest Najpotężniejszy z potęg i jest mi twierdzą i warownym obronnym murem staje zawsze ze Swą mocą przede mną i za mną, z lewa i prawa, nade mną i pode mną. I nie brak mi niczego, a wszelkich moich nieprzyjaciół i wrogów w pył zetrze, i już ściera, i rozwiewa po pustyni, za te cięgi, co rzucają w murem otaczajacego mnie Boga, a Bóg im to oddaje co w Niego rzucają, oddala to ode mnie i mnie przed tym chroni, bo wie, że wierna Jemu jedynie jestem. A ja Bogu mojemu za to dziękuję codziennie, zaś wrogom i nieprzyjaciołom z góry przebaczam, żeby mieli sen spokojny, słodki sen!  

 

Maria Anna Żółtowska

***

Do stworzenia stałego związku kobiety z mężczyzną wg psychologów potrzebne są u mężczyzny cechy dobrego opiekuna takie jak: cierpliwość, samokontrola emocjonalna, szczerość, wyrozumiałość, odpowiedzialność, ufność, optymizm, czułość, potrzeba bliskości, kultura bycia.

 

Maria Anna Żółtowska
Dnia 6 marca 2014  

 

 

 „Zbyt silne emocje i presja, żeby już kogoś spotkać, często prowadzą do bólu i błędnych decyzji”.

 

Autor: Maria Rotkiel

wraz z zespołem Pracowni Poznawczo – Behawioralnej

[w:]

https://www.sympatiaplus.pl/artykul/1155,na-co-zwracam-uwage-i-co-pomijam.html

Dodtęp.: 24.3.2014.

 

Miłość od pierwszych chwil