Blog
*******
Stop jakiejkolwiek przemocy. Pretekstem do dyskusji jest artykuł:
Dodany 17.12.2013. ze strony:
http://kobieta.onet.pl/zdrowie/psychologia/urszula-nowakowska-ofiary-musza-byc-grzeczne/ggqsz
Urszula Nowakowska: ofiary muszą być grzeczne
"Nie można wyodrębnić konkretnego typu mężczyzny, który dopuszcza się przemocy wobec kobiet. Wśród sprawców są profesorowie, robotnicy, artyści. Sprawcy pochodzą z różnych środowisk – jedni nadużywają alkoholu, inni robią to na trzeźwo" – mówi Urszula Nowakowska, założycielka fundacji Centrum Praw Kobiet.
Damian Gajda / Onet: Zadzwoniła ostatnio do mnie przyjaciółka. Przerażona powiedziała, że podczas kłótni chłopak uderzył ją w twarz. Zrobił to w afekcie, od razu przeprosił, płakał. Ona chce mu wybaczyć, ale boi się, że to się powtórzy. Jest taka szansa?
Urszula Nowakowska: Trudno powiedzieć, ale nie można tego oczywiście wykluczyć. Badania wskazują, że przemoc w bliskich związkach rzadko jest jednorazowym incydentem. Wiele zależy od tego, jak chłopak wcześniej zachowywał się w relacjach z pana koleżanką. Nie zawsze zaczyna się przecież od przemocy fizycznej, często jest to przemoc psychiczna, izolowanie partnerki. Mężczyźni stosujący przemoc nierzadko wykorzystują taktykę przepraszania: fazy miodowego miesiąca przeplatają się z aktami przemocy. To usypia czujność kobiet. Chcą wierzyć, że mężczyzna, którego kochały, zmieni się. Pamiętają dobre chwile, kiedy był miły, czuły, przynosił kwiaty…
W Polsce co roku ponad 50 tys. kobiet pada ofiarą przemocy domowej. W jakich rodzinach najczęściej do niej dochodzi? Czy są to przede wszystkim środowiska patologiczne?
Ta liczba nie daje pełnego obrazu zjawiska przemocy wobec kobiet. Statystyki związane z procedurą Niebieskich Kart przyczyniły się do jego zafałszowania. Media, ale często też eksperci wypowiadając się na ten temat, powołują się na dane dotyczące liczby Niebieskich Kart, a nie wszystkie ofiary takie karty posiadają. Mitem jest przypisywanie przemocy domowej rodzinom patologicznym. Przemoc dotyka kobiety z różnych grup społecznych i jest bardzo demokratyczna. Doświadczają jej te nisko wykształcone, nieaktywne zawodowo, ale też te odnoszące sukcesy, z tzw. "dobrych domów".
Pojęcie przemocy domowej jest bardzo szerokie. Jak najprościej ją zdefiniować?
Przemoc domowa to zachowanie, którego celem jest kontrolowanie i podporządkowanie osoby bliskiej. Obejmuje ona akty przemocy fizycznej, seksualnej, ale też psychicznej czy ekonomicznej. Narusza prawa i wolności osoby krzywdzonej, którą najczęściej jest kobieta. Zdarza się, że pierwsze jej oznaki wyglądają niewinnie i bywają mylone z miłością. Myślimy, że zazdrość partnera jest oznaką uczucia, którym nas obdarzył, ograniczanie kontaktów z innymi – wiąże się z chęcią spędzania wspólnie czasu.
Jacy mężczyźni najczęściej dopuszczają się przemocy fizycznej?
Nie można wyodrębnić konkretnego typu mężczyzny, który dopuszcza się przemocy wobec kobiet. Wśród sprawców są profesorowie, robotnicy, artyści. Sprawcy pochodzą z różnych środowisk – jedni nadużywają alkoholu, inni robią to na trzeźwo. Paradoksalnie domowi oprawcy potrafią świetnie sterować innymi i kontrolować agresywne zachowania w stosunku do obcych. Swoją złość wyładowują natomiast na bliskich.
Czy przemoc domowa nie jest formą rekompensowania przez mężczyzn własnych kompleksów? Manifestowania męskości?
W przemocy domowej chodzi o władzę i kontrolę nad tymi, których uważamy za niżej postawionych w hierarchii społecznej. Stosowanie przez mężczyzn przemocy jest środkiem do uzyskania od kobiet zachowań, których oczekują – karania za niewłaściwe postępowanie, pokazywania, kto tak naprawdę rządzi w domu. Wybijanie się kobiet na "niezależność", dążenie do partnerskich relacji zaburza patriarchalny porządek i wzmaga tym samym męską agresję. Niektórzy mężczyźni źle znoszą sukcesy partnerek, dlatego stosują przemoc, żeby się dowartościować.
Mężczyźni, którzy biją swoje partnerki, najczęściej powielają wzorce wyniesione z własnego domu rodzinnego. Zgadza się pani z tą opinią?
Są badania wskazujące na duże prawdopodobieństwo, że chłopcy, którzy byli świadkami domowych awantur, sami będą stosować przemoc wobec swoich partnerek. Ważna jednak jest socjalizacja, wzorce, które wynoszą z domu. Nie sprzyjają też media kreujące wizerunek kobiety jako narzędzia do spełniania seksualnych potrzeb. Wystarczy zajrzeć do szkolnych podręczników, by przekonać się, że autorzy w odmienny sposób traktują chłopców niż dziewczynki. Od chłopców oczekujemy, że będą zdobywcami, że będą walczyli o swoje. Postawa dominująca, a nawet agresja jest akceptowana i traktowana jako oznaka męskości. Dziewczynka ma być grzeczna i miła.
http://kobieta.onet.pl/zdrowie/psychologia/urszula-nowakowska-ofiary-musza-byc-grzeczne/2z61f
Tak się zdarza, ale nie powiedziałabym, że często. Bronią, bo obawiają się, co powie rodzina, znajomi. Poza tym wierzą zapewnieniom partnera, że zdarzyło się to po raz ostatni. Kobiety nie wyobrażają sobie, co będzie, jak ich partner wróci z aresztu do domu. Nasz system nie gwarantuje im bezpieczeństwa. Musimy pamiętać, że moment kiedy kobieta chce odejść, wzywa policję, bywa dla niej najbardziej niebezpieczny. Prowadzi do eskalacji przemocy, a nawet zabójstwa. Sprawca mając poczucie, że traci kontrolę nad swoją ofiarą, może chcieć zrobić wszystko, aby zatrzymać i pokazać jej, kto "ma ostatnie słowo".
Kilka lat temu przeczytałem wstrząsający artykuł o 33-letniej Joannie z Katowic, która została zabita przez męża w noc poślubną. Powód? Podczas wesela tańczyła ze swoim byłym chłopakiem. Podobno dziewczyna wiedziała, że jej przyszły mąż ma sadystyczne skłonności, a mimo to zdecydowała się na małżeństwo. Co pociąga kobiety w tyranach?
Zazdrość i posesywność męska staje się często przyczyną tragedii. W krajach, gdzie stosowane są procedury oceny ryzyka zagrożenia ciężkim uszkodzeniem ciała i zabójstwem, to jedne z czynników ryzyka. W Polsce zazdrość często traktowana jest jako przejaw miłości i tak też, szczególnie na początku związku, postrzega to wiele kobiet. Bagatelizują zagrożenie, nie stawiają granic, nie wycofują się w porę z takich relacji.
Po ataku złości zazwyczaj następuje faza tzw. miesiąca miodowego – zapewnień, że wszystko będzie w porządku. Czy kobiety powinny dać się temu zwieść?
Przemoc najczęściej nie jest jednak jednorazowym incydentem i ma charakter cykliczny – akty przemocy podzielone są fazami miodowego miesiąca. Powracają one w coraz krótszych okresach i przyjmują brutalniejsze formy. W związkach z długim stażem zamiast okresów miodowego miesiąca mogą występować np. tzw. "okresy ciszy". Kobiety powinny mieć tego świadomość i nie dawać kolejnych szans partnerowi, który dopuścił się wobec nich przemocy, ponieważ jest duże prawdopodobieństwo, że dojdzie do tego po raz kolejny.
Kobiety wciąż nie wiedzą, gdzie mają szukać pomocy. Podobno wg badań naukowców z Uniwersytetu w Kansas City 80 proc. zamordowanych przez swoich mężów kobiet dzwoniło na policję zaledwie kilka razy – zawsze ta pomoc okazywała się bezskuteczna. Gdzie zatem mają jej szukać?
To prawda, wciąż wiele z nich nie wie, gdzie szukać wsparcia. Nasz system pomocy pokrzywdzonym kobietom kuleje. Długie procedury zniechęcają ofiary do szukania wsparcia. Brakuje natychmiastowych reakcji. Przez to kobiety boją się wołać o pomoc, ponieważ to tylko zaognia ich sytuację w domu. Musimy w końcu poważnie pochylić się nad rozwiązaniami systemowymi, które zapewnią im oczekiwane bezpieczeństwo i wsparcie. Trzeba wyeliminować biurokratyzm i przekonanie urzędników, że oni "wiedzą najlepiej".
Przyjęte w Polsce rozwiązanie zamiast usprawnić system pomocy, wydłuża go i sprawia, że dla niejednej ofiary może być już za późno na pomoc. W Centrum Praw Kobiet staramy się kompleksowo pomagać pokrzywdzonym. Wciąż ulepszamy nasze działania. Jesteśmy partnerem w europejskim projekcie, w ramach którego chcemy stworzyć wzorowane na amerykańskim modelu „Centrum Sprawiedliwości dla Kobiet”. Kobiety mogłyby się tam spotkać m.in. z policjantem, prokuratorem. Otrzymałyby pomoc medyczną. Na razie szukamy partnerów i tworzymy odpowiednią przestrzeń. Naszym priorytetem są potrzeby kobiet i dzieci pokrzywdzonych w wyniku przemocy.
Wróćmy do mojej przyjaciółki. Czy jest ona w stanie pomóc swojemu chłopakowi? A może powinna jak najszybciej od niego odejść?
Nie możemy kobiety, która jest poniżana obarczać odpowiedzialnością za pomoc swojemu oprawcy. Raczej ci, którzy stosują przemoc, powinni zastanowić się nad swoim zachowaniem i obarczać odpowiedzialnością za nie innych. Są miejsca, gdzie sprawca może szukać pomocy (grupy dla sprawców), wszystko zależy od niego.
Oczywiście kobieta może dać mu szansę, jeśli będzie chciał coś z tym zrobić. Ważne, by nie ograniczał się jedynie do pustych deklaracji. Jeśli pracuje nad sobą, niech udowodni, że chce się dla nas zmieniać. Nie ma rzetelnych badań wskazujących na skuteczność programów pracy ze sprawcami, większość z mężczyzn prędzej czy później wraca do stosowania przemocy, czasami zmieniając tylko jej formy.
Urszula Nowakowska – prawniczka i feministka, z zamiłowania i pasji działaczka społeczna – założycielka fundacji Centrum Praw Kobiet. W ostatnich 20 latach brała udział w licznych konferencjach krajowych i międzynarodowych, w tym m.in. w charakterze prelegentki i ekspertki Rady Europy. Jest autorką i współautorką licznych artykułów i publikacji wydawanych przez CPK, w tym poradników prawnych dla kobiet ("Jeśli chcesz się rozwieść", "Jeśli jesteś ofiarą przemocy" i "Na rynku pracy"), oraz innych opracowań poświęconych równouprawnieniu i przemocy wobec kobiet. W 2011 roku prezydent Bronisław Komorowski odznaczył ją Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski.
Wróć do pierwszej strony artykułu